Niejako echem dyskusji o rozwoju klubow oraz o olimpijskim Go jest to, co
dzieje sie w tej chwili w Krakowie.
Znalazl sie czlowiek - Jurek Mazur - entuzjasta, zapaleniec, w dodatku
bedacy nauczycielem w szkole sredniej - co ogromnie ulatwia popularyzacje.
Imprezie w Centrum Wajdy zrobiono ogromna oprawe informacyjna : plakaty,
kilka lokalnych gazet, lokalne radio i telewizja.
Efekt ?
1.istniejacy wczesniej klub szkolny zostal (w oczach dyrekcji)
dowartosciowany,
2. powstal nowy (takie zreszta bylo zalozenie) klub w Centrum Wajdy,
3. znalazl sie w Krakowie gracz z rankingiem Dan - Koichiro Habu, mogacy
sporo nauczyc graczy z Krakowa
4. powstal trzeci (!) klub w Krakowie (w nowohuckim Domu Kultury), z
wielkimi ambicjami i niezlym wsparciem finansowym.
W Krakowie juz dzis planuja zrobienie wlasnego turnieju.
Internet, jako zrodlo informacji tez okazal sie dobrym sposobem na
propagowanie Go. Wiele osob zainteresowanych odnalazlo ze soba kontakt - np
w Poznaniu.
Jednak ja zawsze bede oredownikiem gry przy desce, nie dlatego, iz bym
uwazal gre za posrednictwem komputera za gorsza, ale dlatego, ze Go powinno
byc czyms wiecej, niz tylko gra. Go w pelni moze byc - moim zdaniem -
docenione
tylko w polaczeniu z bezposrednim kontaktem z przeciwnikiem. Wiaze sie to z
odrobina ceremonialu (np. klasyczne nigiri - losowanie, uklon przed partia -
okazanie szacunku przeciwnikowi, podziekowanie za gre) coraz rzadziej
niestety spotykana wsrod polskich graczy, ale tez ze specjalnym smaczkiem,
jakiego grze dodaje np. niecny blysk w oku przeciwnika szykujacego na nas
pulapke.
Go staje sie wtedy wspolna przyjemnoscia, dzielona z dobrymi znajomymi i
przyjaciolmi, jest okazja i sposobem do przyjacielskiej rywalizacji,
rozmowy, do bycia razem.
Pozdrowienia dla Poznania
Janek Lubos
Powrót
Jeśli masz jakieś ciekawe uwagi, przemyślenia, informacje, podziel się nimi ze mną - moj adres
marcinWYTNIJ_MNIE at go.art.pl