„Było dobrze, naprawdę dobrze”.
Tak PGA podsumowywała Pasqda – aktualna twarz naszego klubu, a przede wszystkim osoba dzięki, której nasze stoisko nie poddało się falom dezorganizacji i chaosu. To właśnie ona i jej stanowcze decybele uchroniły nas przed entropią. Gdyby nagle zniknęła to nie zdziwiłbym się, gdyby kamienie dostały nóżek, uciekły z gosu i rozbiegły się po terenie targów, w szale zdobywania terytorium. Pod groźbą zdobycia tytułu nowego mistrza elokwencji zgodziła się rozbudować tę myśl (groźba była aż nazbyt skuteczna, ponieważ wypowiedź była na tyle obszerna, że nie zdołałem wszystkiego zanotować, więc cytuję z pamięci) „Organizacyjnie nasz klub spisał się na medal. W porównaniu z zeszłym rokiem mieliśmy zdecydowanie więcej przestrzeni, a mimo to stoliki były niemal cały czas oblegane. Turnieje były pozapełniane, a także pojawiło się sporo osób mocno zainteresowanych Go. Było naprawdę dobrze.”
Skoro jesteśmy już przy podsumowaniach oto dawno obiecane wyniki turniejów:
Sobota:
Turniej 12.00
- I miejsce - Tomasz Tokarek (który na szczęście pojawił się też w niedzielę, pozwalając spisać swoje dane)
Niestety rozpiska została najprawdopodobniej uprowadzona przez zazdrosne, konkurencyjne stoiska, więc reszta podium może na zawsze zaginąć w mrokach przeszłości (chyba, że vice mistrzowie skontaktują się i przypomną o sobie)
Turniej główny 15.00
- I miejsce - Władysław Magiera
- II miejsce – Dawid Dmitruk
- III miejsce - Jaromir Szymkowiak
Konkurs na „Przebiegłego Goistę” wygrał również Władysław Magiera
Niedziela:
Turniej 12.00
- I miejsce zdobył niewyraźnie piszący Kamil Dorożała „Klin” (na szczęście przynajmniej ksywy jestem pewien)
- II miejsce – Piotr Witkowski
- III miejsce – Błażej Targowicki
Turniej 14.00
- I miejsce – Krystian Rother
- II miejsce – Piotr Pisek (ładnie wpisany drukowanymi literami)
- III miejsce – Adrian Bock
Konkurs na „Przebiegłego Goistę II” najlepiej rozwiązał Piotr Witkowski
Wszystkim zwycięzcom (i uczestnikom również!) gratulujemy i czekamy na Was w klubie. Tyle podsumowań.
A oto co działo się dnia drugiego. Oczywiście dzięki nam kolejne rzesze osób poznały zasady najwspanialszej gry świata. Jednak w niedzielę potop zwiedzających znacznie zelżał, dzięki czemu nasi życzliwi goiści przebywający na stoisku znaleźli się w jakże komfortowej sytuacji - braku konieczności przebywania w trzech miejscach naraz. Uzbrojony w tę świadomość mogłem wreszcie pozwolić sobie na chwilowe opuszczenie stoiska, by wtopić się w tłum, przyjrzeć pozostałym atrakcjom PGA, a także pomęczyć odrobinę innych wystawców. Jednak okazało się, że redukcja zwiedzających dotknęła nie tylko nasze stoisko (śmiem nawet twierdzić, że nasze zniosło ją najlepiej :P), więc o wtapianiu nie było już mowy.
Pierwsze kroki jako szary uczestnik targów postawiłem oczywiście na fantasy arenie (w końcu to w tym pawilonie znajdowało się Go). Odwiedziłem między innymi Mensowców, którzy organizowali konkurs na planszówkę roku (niestety bez tej najstarszej, ale cóż to za konkurs gdy zwycięzca jest oczywisty?). Z rozpędu biorąc udział w teście IQ. Zamieniłem kilka słów z wystawcami Drugiej Ery, którzy zorganizowali grę terenową, rozsyłając uczestników po całych targach, by wykonywali zadania – m.in. poznali zasady Go. Był też i czas by dokładniej przyjrzeć się działaniom naszego bezpośredniego sąsiada oraz sponsora (serdecznie dziękujemy w imieniu swoim jak i nagrodzonych zwycięzców) – Druha. Prócz przezabawnych rysunków, tworzonych na naszych oczach podczas trwania PGA (część z pewnością znajdziecie w fotoreportażu), odbywały się tam również komiksowe prelekcje, ponadto sprzedawano tam sprzęt goistyczny.
Do niewypróbowanych przeze mnie atrakcji należy niemal cała digital arena (huk i kolejki skutecznie zabiły we mnie potrzebę chwytania za klawiaturę), oraz możliwość przejażdżki na segway'u (o tym ostatnim piszę gdyż Pasqda była pod takim wrażeniem jazdy, że kazała o tym napisać).
Zakończenie PGA niespodziewanie przyłapało mnie wraz z Pauliną, Darkiem i Mikołajem, w dość niedwuznacznej sytuacji z inną planszówką w rękach. Mimo to wyrozumiałe gobany spokojnie czekały na nasz powrót. Potem nastąpiło jeszcze wielkie sprzątanie, gdy wymęczeni już wystawcy, ostatnim zrywem motywacji, pakowali swój sprzęt i zwijali stosika. Dobrą wiadomością jest to, że najprawdopodobniej nic nam nie zginęło (prócz kilku kamieni, ale to się nie liczy). Co więcej udało nam się wyjść na plus - jesteśmy bogatsi o dwa rysunki, które stworzyli Janek oraz Telage (dzięki!), dwa parasole i niemalże słup z programem (jednak nie zmieścił się do samochodu).
Na koniec pora podziękować wszystkim, dzięki którym mogliśmy tak spektakularnie zaistnieć na PGA:
- organizatorom PGA za udaną współpracę i nagrody
- Polskiemu Stowarzyszeniu Go za użyczenie planszy magnetycznej i sprawne podpisanie umowy z targami
- wspomnianemu już Druhowi za nagrody (a także wspomniane dziewczęta na zapleczu)
- Szczecińskiemu Klubowi Go za pożyczenie zegarów
- Wielkopolskiemu Ośrodkowi Go za ufundowanie części nagród, przygotowanie fotoreportażu <już jest! - autor tekstu nie ponosi odpowidzialności za to opóźnienie> (który zawdzięczamy Silkowi, Kotasi i Tasi) prowadzenie stoiska, fajne koszulki (tak, to my - po prostu bardzo lubię kiedy ktoś mi dziękuje :P)